Jestem matką 3 chłopców, którzy regularnie doprowadzają mnie do białej gorączki. Muszę jednak przyznać, że nie zamieniłabym ich na nic innego na świecie... :) Czasami bywa trudno, ale wtedy dobrze jest sobie przypomnieć te zabawne chwile, a jest ich na prawdę sporo. To dzięki nim można się poczuć jak dziecko w sklepie z zabawkami.
poniedziałek, 7 lutego 2011
Zaklęty braciszek
Julek miał prawie 4 lata, kiedy czytaliśmy pierwszy raz Harrego Pottera. Miałam potem przekichane, bo bardzo się z nim utożsamiał i ciągle się chciał "w niego bawić". Zwykle zaczynał: "Pobawimy się w Harrego Pottera, dobrze?" - przeciągał przy tym charakterystycznie ostatnią sylabę -"Ty będziesz Hermiona, ja Harry Potter, a Adaś będzie Ron, bo go Voldemort zaczarował (Adaś miał wtedy 4 m-ce), że jest taki malutki. Ale heca, no nie?!" A że nie wypowiadał jeszcze "R" te jego wywody brzmiały szczególnie rozbrajająco...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz