niedziela, 13 lutego 2011

Co tam u ciebie, stonogo?

Julek dostał od dziadków pluszową stonogę. Świetnie. Przestał sie bawić w Harrego Pottera. Tyle, że zaczęły się rozmowy ze stonogą, dla której jak się łatwo domyśleć dubbing... załatwiam ja. Wygląda to tak, że Julek zagaduje do stonogi, a ja muszę odpowiadać w jej imieniu siląc się za każdym razem na orginalność.

Tego dnia miałam prawdziwe urwanie głowy. W domu jakby przeleciała trąba powietrzna, nic słodkiego w lodówce, a szwagry zapowiadają się, że będą za godzinkę. Musiałam posprzątać, upiec placek. Trudno sobie palcem trafić..., a co dopiero prowadzić konwersację w imieniu pluszowego stawonoga. Powiedziałam więc Julkowi, że teraz nie mogę, ale pobawię się z nim później. Nie przyjął tego do wiadomości i z pięć razy z rzędu zagadywał mnie coraz to gośniej: "Co tam u ciebie stonogo?" A gdy nie odpowiadałam, to się rozpłakał.  Wtedy mu zaczęłam od nowa tłumaczyć, że teraz wyjątkowo nie mam dla niego czasu i musi poczekać, aż z wszystkim zdążę i będę mogła znowu mówić za stonogę. Chwilę milczał. A potem wypalił: "Co tam u ciebie, mamusiu?"

1 komentarz: